09 maja
Malto spokojna, Malto wesoła,
a któż cię okiem swym objąć zdoła
Chyba że poprzez chmurne kurzawy
leci Wizzairem prosto z Warszawy
Sześć osób w taksie do portu bieży
aż z pędu każdy włosek się jeży
Witaj nam kraju pięknęj beztroski
trochę arabski a trochę włoski
10 maja
Oto Valetty grubaśne mury
piaskowe schody w dół i do góry
W pizzy oliwka słodka od słońca
Jana Chrzciciela kat w szyję trąca
Ściany kościołów od złota kapią
mistrze zakonu ze ścian się gapią
Z podług wystają kończyny boskie
trochę arabskie a trochę włoskie
Wiatr niesie piasek prosto z Sahary
tak się rozwiało, że nie do wiary
Dmuchnęło z ikrą i fiku-miku
zniknęło z łajby kilka ręczników
11 maja
Szybką taksówką wprost do Medyny
ruszyli: Mariusz i trzy dziewczyny
Jacek z Kazikiem zaś już od rana
wzięli na siebie pracę bosmana
Medyna patrząc na rzecz tak z babska
bardziej jest rzymska niźli arabska
Wąskimi snuję się uliczkami
krętymi, by zwiać przed piratami
W dawnej stolicy był miód i mleko
ale do statków było daleko
Ludzie zmęczeni końskim transportem
w mig uczynili Valettę portem
W Vallecie każdy żył jak Bóg młody
ale z kolei brakło tam wody
Ktoś wpadł na koncept więc odjazdowy
machnął akwedukt i problem z głowy.
12 maja
Abhaya dziarsko dziób swój zanurza
tnąc szafirowe Neptuna wzgórza
Neptun opuścił podwodne chaszcze
i boczną falą czule łódź głaszczę
Po makaronie każdy znów silny
lecz tęsknie patrzy na ląd stabilny
Brzeg industrialny nas w oczy kole
każdy żałuje że to nie pole.
Wieczór pod znakiem Texas Pokera
jeden przebija inny zabiera
Ratujcie matki ratujcie ojce
po tym pokerze będziemy golce
13 maja
Chcieliśmy zdobyć Fifli pagórek
lecz tam nie wolno straszyć jaszczurek
Na Blue Lagunę płyńmy więc żywo
obejrzeć wieżę i wypić piwo
Burza się zrywa w tę nockę parną
błękitna woda zmienia się w czarną
W blasku błyskawic Kazio się trudzi
jak święty Krzysztof przewozi ludzi
Bardzo przyjemnie jest na Comino
choć utknąć można razem z dziewczyną
Jak prom ucieknie nie zginiesz marnie
bo cię Abhaya na noc przygarnie
14 maja
Pa pa łańcuchu już wysłużony
na wieczną wachtę na dnie złożony
Będą ci rybki oczka skubały
będziesz przyjemnie miał przez wiek cały
Na noc Abhaya się dziś zatrzyma
gdzie okno było tam okna ni ma
Wsiadł w ponton Kazio rozanielony
babkami z wszystkich stron otoczony
Zabrał się dziarsko za oba wiosła
ale na brzegu zaraz w pysk dostał
Krwią chłopak pluje, kolana zdrto
teraz już nie wie czy było warto
15 maja
Droga się ścielę przed wędrowcami
łódka tnie falę w dole pod nami
W Victorii knajpie, steki z tuńczyka
lepsze od szprotek i od królika
Na cytadeli nic się nie działo
wszystko tak stoi jak kiedyś stało
I już kończy my bo tu na Gozo
lepiej niż wierszem mówi się prozą
16 maja
Oceanarium z brzegu kusiło
i czworo śmiałków się wypuściło
Spodziewaliśmy się trochę więcej
choć i tak zmiękło dla rybek serce
Wraca pontonem już jedna tura
bo druga dała do wody nura
Choć woda zimna jak nie daj Bożę
kraulem i żabką prują przez morze